Użytkownicy samochodów z silnikami wysokoprężnymi, sprawdzając poziom oleju w silniku często doznają szoku. Okazuje się, że olej jest praktycznie czarny, nawet jeśli całkiem niedawno był wymieniony. Wielu kierowców zaczyna się obawiać w takim momencie, że z ich silnikiem jest coś nie tak, i że wkrótce może czekać ich kosztowna naprawa. Nic bardziej mylnego!
Czarny olej w silniku wysokoprężnym to wręcz dobry znak. Oznacza on, że olej robi dokładnie to, co powinien – zbiera sadzę z silnika. Ta pochodzi ze spalin dostających się do silnika (co jest zjawiskiem normalnym) i jest produktem pracy silnika diesla. Rzecz jasna silniki mogą różnić się ilością produkowanej w procesie spalania sadzy, nie tylko między sobą, ale także ze względu na sposób eksploatacji, np. zastosowane paliwo.
Sadza więc zbierana jest przez olej silnikowy. Co na tym zyskujemy? Właściwości oleju sprawiają, że drobinki sadzy nie łączą się w większe cząstki, które mogłyby być groźne dla silnika. W oleju sadza pozostaje w rozproszeniu i silnik pracuje bez zakłóceń. Jeśli więc na bagnecie zobaczymy czarny olej, możemy zachować spokój. Znaczy to, że tak z naszym olejem, jak i silnikiem jest wszystko w porządku. Pamiętać tylko musimy o regularnych wymianach oleju, zgodnie z interwałem zalecanym przez producenta samochodu i kontroli jego poziomu.
Może warto zadzwonić do najbliższego skupu aut?